Psychologiczna charakterystyka osób bezdomnych na przykładzie mieszkańców schroniska w Szczodrem - Strona 7
Autorstwo / redakcja: Leszek Adamczyk   
czwartek, 25 września 2008 14:25
Spis treści
Psychologiczna charakterystyka osób bezdomnych na przykładzie mieszkańców schroniska w Szczodrem
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
Strona 7
Strona 8
Wszystkie strony

 

Wskazówki metodyczne do pracy opiekunów

Obserwuję, że relacje w Schronisku (między mieszkańcami) bardzo często są budowane w oparciu o agresję, przemoc i wykorzystywanie. Nawet sposób zwracania się mieszkańców do siebie bywa agresywny. Często spotykaną formą budowania relacji jest cwaniactwo i wyzysk. Przeniesiono tu wiele elementów funkcjonowania z warunków więziennych. Mieszkańcy, przynajmniej niektórzy, mają skłonności do budowania struktur subkulturowych. Na przykład nie wolno/nie powinno się współpracować z opiekunami, tak jak nie wolno współpracować z więzienną ochroną. I w takim rozumieniu opiekunowie są albo niepotrzebnym dodatkiem do Schroniska, albo są narzędziem do uzyskania czegoś do zjedzenia, łóżka do spania, czystej pościeli itd. Z tego względu wykonywanie pracy na rzecz Schroniska, o czym będę jeszcze pisał, jest zajęciem „frajerskim”.

Inną ważną dla nich normą jest to, że nie wolno skarżyć się na zachowanie innych mieszkańców. Nie jestem zwolennikiem donosicielstwa, ale tu chodzi bardziej o zgłaszanie opiekunom zjawisk patologicznych. Głównie przemocy, kradzieży czy picia alkoholu. Wiele w tym względzie zależy od opiekunów. Mieszkaniec zgłaszający takie fakty wiele ryzykuje. Może zostać zepchnięty na margines życia schroniskowego. Będzie bojkotowany, wyśmiewany i znieważany. Będzie się bał, że zostanie pobity, gdy spotka się z wrogo do siebie usposobionymi mieszkańcami gdzieś poza schroniskiem. Gdy zaś wróci do picia, na dworzec, do „pustostanu”, to nikt go nie „poratuje” poranną porcją alkoholu na kaca. Co więcej, podjęcie współpracy z opiekunami oznacza dla nich „spalenie mostów” łączących ich z innymi bezdomnymi, a to, przynajmniej w początkowym okresie trzeźwienia i leczenia, jest dla nich zdecydowanie za trudne. Gdy więc mieszkaniec spotka się z odwlekaniem, lekceważeniem lub zaniechaniem działania ze strony któregoś z opiekunów, to prawdopodobnie już więcej nigdy nie zgłosi podobnego faktu. Wobec tego potencjalna agresja i mściwość innych mieszkańców musi zostać zrównoważona autorytetem opiekunów – wszystkich opiekunów.

Zjawiska i procesy zachodzące między mieszkańcami Schroniska dotyczą także ich stosunku do leczenia odwykowego. Ten problem z wolna się marginalizuje, ale jeszcze kilka lat temu do częstych należały kpiny z leczących się, których traktowano jako gorszych, głupszych, jako zależnych od kierownika i opiekunów „frajerów”, którzy dali się złapać na piciu alkoholu i dlatego teraz muszą to odpokutować w postaci leczenia odwykowego. Dość długo (czy nadal, tego nie wiem) mieszkańcy używali pogardliwego określenia oddziału terapeutycznego w Czarnym Borze. Leczenie w nim nazywali „wyjazdem do Czarnucha”. Skojarzenie z rasistowskim i oznaczającym pogardę dla Murzynów („frajerów”) określeniem jest aż nadto oczywiste. Z czasem jednak inne pytanie „Ja jestem po Czarnuchu, a ty?” wyrażało z jednej ciekawość co do miejsca, w którym ktoś odbywał swoje leczenie odwykowe, ale drugiej strony to pytanie było potwierdzeniem ze strony pytającego, że się leczy, co znaczy, że nie pije. Bardzo długo standardem było bojkotowanie zaleceń podjęcia leczenia odwykowego, dewaluowanie jego wartości, znaczenia i efektów. Normą było picie alkoholu, nawet w Schronisku i chwalenie się tym. Myślę, że i dziś, jeśli opiekunowie oczekują od wszystkich mieszkańców dobrowolnego podjęcia zasady abstynencji, to spotka ich z pewnością rozczarowanie. Wielu mieszkańców chce pić, nie wyobraża sobie życia bez alkoholu i dlatego będą się bawić z opiekunami w „chowanego”. Będą pili i będą próbowali ukryć picie. Będą pili w piwnicy, w tajemnicy, w łóżku „pod kołdrą”, w świetlicy, w ubikacjach, późną nocą. Tacy mieszkańcy będą wymagali od współmieszkańców dochowania tajemnicy i będą atakowali „donosicieli”. Jeszcze kilka lat temu, gdy mieszkańców z dłuższą abstynencją było niewielu, gdy w przewadze byli pijący, jedynie autorytet kierownictwa i opiekunów mógł ochronić leczących się przed agresją, głównie słowną, ze strony pijących. Dziś sytuacja uległa znacznej poprawie. Mieszkańcy z dłuższą abstynencją na tyle umocnili się w swojej trzeźwości, na tyle okrzepli, że nie pozwolą sobie na arogancję i kpiny. Nauczyli się regulować stosunki z pijącymi poprzez unikanie ich towarzystwa, gdy ci są pod wpływem alkoholu, gdy nie przestrzegają zasad współżycia, gdy są agresywni lub próbują kogoś wykorzystać. Jednocześnie stają się bardziej tolerancyjni i wyrozumiali, nie unikają ich, gdy ci pierwsi stosują się do zasad obwiązujących w Schronisku. Po spełnieniu tych warunków żyje się im w tym miejscu dużo łatwiej.

 

Działania pożądane

Rzetelna i kompetentna, podana w bezpiecznej, nieagresywnej formie informacja na temat zaobserwowanych zachowań, postaw mieszkańców i preferowanych przez nich systemów wartości. W wielu przypadkach udzielanie informacji zwrotnych pozwala mieszkańcowi uporządkować myśli, uczucia i rozpoznać, które czyny są pożądane.

Kierowanie mieszkańca do kompetentnych osób (psychologa, terapeuty, lekarza).

Wsparcie emocjonalne w sytuacjach trudnych. Zachęta do podjęcia i utrzymania abstynencji, podjęcia leczenia, pracy. Opiekun będący dobrym wzorem do naśladowania szybko pozyska zaufanie ze strony mieszkańców. Naśladowanie i modelowanie zachowań są ważnymi instrumentami zmiany i rozwoju.

Zlecanie wykonania określonych prac, czynności na rzecz Schroniska. Zlecanie przedsięwzięć terapeutycznych czy innych. Ważne jest określenie realnego terminu wykonania tych czynności. Terminy te powinny być nieprzekraczalne i nie podlegać negocjacjom, ale oczywiście muszą być realistyczne. W całym procesie personel Schroniska powinien być „nieczuły” na wszelkie usprawiedliwienia i tłumaczenia mieszkańca, o ile nie wynikają one z obiektywnych okoliczności. Gwoli porządku muszę zaznaczyć, że i one powinny być weryfikowane. Dla przykładu: czy jakiś ważny i obiektywnie konieczny wyjazd, na przykład do Urzędu Pracy czy innego urzędu, wizyta u lekarza, nie mogły odbyć się w innym terminie? Do procedur weryfikacji i sprawdzania leczący się mieszkańcy są już przyzwyczajeni, bo poznali je podczas leczenia podstawowego w ośrodkach terapeutycznych. Tam od samego początku terapii szczególnie istotne było zawarcie bardzo jasnego i konkretnego kontraktu terapeutycznego, który uniemożliwiałby pacjentowi sabotowanie obowiązujących zasad i uzgodnień. Kontrakt taki z reguły jest bezwarunkowy i zawiera jasno określone konsekwencje jego nieprzestrzegania. Przykładowo w Czarnym Borze za stosunkowo łagodniejsze wystąpienia przeciw regulaminowi ośrodka, na przykład palenie papierosów w miejscach niedozwolonych, przeklinanie, gry hazardowe (karty), oglądanie programów TV w czasie niedozwolonym czy posiadanie niedozwolonych przedmiotów, pacjent otrzymuje tak zwaną „kropkę”, czyli ostrzeżenie. Trzy „kropki” powodują natychmiastowe wypisanie z oddziału. Dla porównania złamanie abstynencji także pociąga za sobą natychmiastowy wypis.

Takie traktowanie można przyrównać to do modelu dobrze funkcjonującej pary rodzicielskiej z dominującą rolą ojca, gdzie w kwestiach spornych, czy to podczas rozstrzygania konfliktów, czy w trakcie trudnych procesów podejmowania decyzji oboje rodzice prezentują wobec dziecka to samo stanowisko. W takiej relacji dziecko nie ma możliwości by wygrywać interesy jednego z rodziców przeciw drugiemu. Tym samym rośnie autorytet obojga rodziców, a dziecko nabiera umiejętności właściwego budowania relacji. Poznaje co jest dobre i pożądane, a co jest szkodliwe. Jest to ważne, bo większość mieszkańców Schroniska wspomina dzieciństwo jako pozbawione stałości i bezpieczeństwa, z często obecną przemocą, dzieciństwo wypełnione doświadczeniami niezgodnymi z oczekiwaniami, utratą najbliższych osób lub ich niedostępnością. Mieszkańcy sami mówią o ogromnym znaczeniu zgodności głoszonych przez opiekunów norm z tym, jak faktycznie postępują. Im bardzo zależy na klarownych zasadach i skutecznym egzekwowaniu norm. Są rozczarowani gdy spotkają się z pobłażliwością ze strony opiekunów.

Bardzo ważnym zadaniem jest wyeliminowanie picia alkoholu w Schronisku i uniemożliwienie przebywania w nim osób pijanych. Ponieważ nie można zrezygnować z przywożenia bezdomnych z dworca, to tylko dla tych osób można uczynić wyjątek. Pewnie wyjątków będzie więcej. Istotne jest jednak by zachować umiar.

Można, a być może nawet powinno się umożliwić leczącym się mieszkańcom dobieranie sobie lokatorów do pokoi tak, by mogli czuć się z nimi bezpiecznie. Pisząc o leczących się, mam na uwadze osoby utrzymujące abstynencję przez co najmniej kilka miesięcy. Byłaby to i wygoda i wyróżnienie dla nich za podejmowane wysiłki. Jeśli ten mechanizm się nie sprawdzi, to zawsze można z niego zrezygnować. Instrumentem ułatwiającym trzeźwienie stałoby się wyeliminowanie z tych sal osób, które piją alkohol. Mieszkanie w sali, w której przebywa osoba pijana, od której czuć alkohol, która zachowuje się agresywnie, zaczepnie, prowokacyjnie jest ogromnym zagrożeniem trzeźwości. Widok i zapach alkoholu jest silnym wyzwalaczem zewnętrznym głodu alkoholowego. Stres, napięcie, złość wywołane kłopotliwym zachowaniem, agresją pijanego człowieka, są wyzwalaczami wewnętrznymi głodu alkoholowego. W tych warunkach naprawdę trudno utrzymać abstynencję.

 

Działania niepożądane

Wchodzenie opiekuna w zbyt bliskie (koleżeńskie) relacje z wybranymi mieszkańcami. Wchodzenie z mieszkańcem w komitywę daje mu poczucie wyjątkowości i poczucie bycia tratowanym w szczególny sposób przez opiekuna lub cały zespół. Jest to sytuacja bardzo niekorzystna, bowiem daje podopiecznemu przekonanie, że może sobie pozwolić na więcej niż inni lub że ominą go konsekwencje za złamanie regulaminu. W gruncie rzeczy jest to dowód wewnętrznego rozbicia i słabości zespołu. Przestrzeganie zasady unikania nadmiernego zaprzyjaźniania się z mieszkańcami nie pozostaje w sprzeczności z zasadami miłosierdzia głoszonymi przez świętego Brata Alberta. Należy jedynie odróżniać miłosierdzie od nieostrożności i niekompetencji.

Niewskazane jest wchodzenie opiekuna w rolę terapeuty czy psychologa i decydowanie, które działania terapeutyczne i w jakim zakresie są pożądane i skuteczne, a które nie - z tych samych względów co wyżej opisane.

Przyzwalanie na działania zabronione lub niepożądane. Bardzo ważna jest struktura wewnętrzna Schroniska. Ściśle określona i przestrzegana hierarchia (podział kompetencji odpowiedzialności, ról, zadań i obowiązków) wzmacnia sam organizm Schroniska, ale też daje mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa oraz silny i stabilny układ odniesienia. Uniemożliwi to mieszkańcom tworzenie podziałów w obrębie personelu Schroniska oraz wygrywanie interesów jednych przeciw drugim. W rozmytej, niejasnej strukturze toczy się walka o podział ról. Początkowo mieszkańcy, gdy przyjeżdżają do Schroniska, gdy są chorzy, osłabieni, po raz pierwszy w nowym miejscu, dość łatwo wchodzą w relację zależności i trwają w niej bez widocznych cech oporu. Ale po pewnym czasie, gdy nabiorą sił, a szczególnie gdy jeszcze napotkają na rozmytą strukturę i niejasne zależności oraz podział ról między personelem, sami „zażądają” właściwego miejsca dla siebie. Będą walczyli o role i pozycję w Schronisku, tak jak w każdej innej grupie, w której by się znaleźli. Zatem za szkodliwe uważam ukrywanie przed kierownictwem i innymi pracownikami Schroniska niepożądanych działań i zachowań mieszkańców, tworzenie z mieszkańcami wspólnych tajemnic i sekretów, zwłaszcza w sytuacjach obejmujących procesy podlegające regulaminowi Schroniska. Mam na myśli ukrywanie faktów łamania przez nich abstynencji (alkohol, leki, narkotyki, i inne), nie wyciąganie konsekwencji z nieobecności na zajęciach terapeutycznych, czy mityngach grup AA, bagatelizowanie agresywnych zachowań. Nawet jeżeli któryś z mieszkańców podaje takie informacje w zaufaniu lub tajemnicy, to i tak musi o nich wiedzieć ktoś z kierownictwa Schroniska. Każde zaniechanie działania, a nieinformowanie jest również zaniechaniem działania, jest według naszych kryteriów naganne, ale przez niektórych mieszkańców jest odbierane jako przyzwolenie na dane zachowanie. Musimy o tym stale pamiętać. Co więcej, wpisuje się ono w ich model świata i rządzących nim zasad, a z niego płynie nie w pełni świadoma chęć narzucenia opiekunom i kierownictwu Schroniska swoich wizji norm i zasad. Oczywiście patologicznych. Przecież żebranie lub wyłudzanie pieniędzy na alkohol w myśl zasady „chodzenia po klamce” lub „chodzenia po kancie” jest możliwe tylko wówczas, gdy część społeczeństwa ignoruje zalecenie „nie daję (pieniędzy) na ulicy”.

Do trudniejszych należą sytuacje, w których cieszący się zaufaniem mieszkaniec zaczyna sobie rościć prawa do wchodzenia w rolę opiekuna (znam takie przypadki). Przyjmuje wobec innych mieszkańców postawę wyższościową, nierzadko arogancką. Wydaje im polecenia. Stosuje przymus fizyczny i kary. Sami mieszkańcy, może trochę z zawiści i rywalizacji, śmieją się z takich osób nazywając je ironicznie „funkcyjnymi”. W pewnym sensie dają w ten sposób wyraz swojemu niezadowoleniu, bo sami sobie nie życzą takiej sztucznej i nienaturalnej gradacji, ale bywają bezradni wobec takich osób, za którymi stoi autorytet kierownika lub opiekunów. Prawdopodobnie nie odważą się protestować i interweniować w sposób jawny. Wszelkie niejawne zachowania, dwuznaczne i aluzyjne mówienie przez mieszkańców o sprawach istotnych, o realiach bytowania w Schronisku świadczą o wysokim poziomie ich lęku.

Szczególnie niebezpieczne są podejmowane przez mieszkańców próby testujące możliwości i odporność psychiczną poszczególnych opiekunów. Należą do nich działania wzbudzające w opiekunach złość i prowokujące zachowania agresywne. W natłoku obowiązków, w sytuacji zmęczenia i przeciążenia pracą łatwo można ulec złości. Ale należy pamiętać, że takie zachowania są na rękę mieszkańcom. Z jednej strony dają wyraz słabości pracowników, z drugiej wpisują się w model świata mieszkańców; model świata rządzonego przez przemoc i wykorzystywanie innych. W tym wypadku źródłem przemocy jest sam opiekun. W takim modelu ci bardziej zdemoralizowani i zdegradowani bezdomni czują się dobrze. Trzeba jednak koniecznie zaznaczyć, że jest tak prawdopodobnie dlatego, że innego świata i innego życia nie znają. Jak zatem mają się zmienić, gdy się w swoim dorosłym życiu na nowo z tym modelem stykają? Bycie ofiarą agresji prawie zawsze jest dla nich demotywujące do zmiany i rozwoju.

Kolejnym problemem może być dewaluowanie pracy i zapału opiekunów. Często mieszkańcy kwestionują wszelkie dobro jakiego doświadczają i koncentrują się na negatywnych aspektach, bowiem z doświadczenia wiedzą, że negatywne strony są zwykle powtarzalne i „pewniejsze”. Będą zatem do nich dążyć i prowokować je. Z tego względu często, choć z reguły nieświadomie, nie przechowują dobrych wspomnień, a autorów dobrych wspomnień dewaluują. Lepiej pamiętają te złe doświadczenia. Z trudem akceptują słowa pochwały. Czasem bronią się przed nimi wręcz domagając się ostrej krytyki. Często, choć nieświadomie mogą prowokować krytykę. Nie mają zaufania do słów rozmówcy. Kwestionują prawdziwość słów lub tłumaczą sobie, że dana osoba tylko próbuje ich pocieszać lub kiepsko ich zna (tu właśnie jest ukryta dewaluacja), więc ta opinia nie jest nic warta. Negatywne opinie dochodzą do ich świadomości znacznie łatwiej i tego może płynąć chęć wzbudzenia czyichś zachowań agresywnych. Mogą być to również działania wzbudzające w opiekunach poczucie winy, poczucie nadmiernej odpowiedzialności za mieszkańca. Mogą to być działania sugerujące opiekunowi, że dany mieszkaniec jest w szczególnie złym położeniu, szczególnie ciężko doświadczony przez życie, jednocześnie wskazując osoby winne. W takiej sytuacji łatwo można dokonać swoistej przeciwidentyfikacji i by nie utożsamiać się z osobami winnymi i odpowiedzialnymi za trudny los mieszkańca przyjąć jego skrajnie subiektywny punkt widzenia i podobnie jak on, jego kategoriami podzielić ludzi na „dobrych” i „złych”. Identyfikować się z mieszkańcem w jego złości na „złych”, wychodzić naprzeciw jego roszczeniowej postawie wobec „świata”. Chciałbym zaznaczyć, że nie ma czegoś takiego jak „świat w ogóle”, ”ludzie w ogóle”, „rodzina w ogóle”. Jest jednostkowy i indywidualny „świat” konkretnego mieszkańca z jego własnym wpływem i udziałem w doświadczeniach życiowych. Zdejmowanie z niego odpowiedzialności za przeszłość i przyszłość jedynie pogarsza jego sytuację.

Wykorzystywanie mieszkańców dla swoich celów. Zachęcanie do wykonywania prac na swoją korzyść bez stosownego wynagrodzenia rozmywa relację łączącą pracownika (opiekuna) z mieszkańcem. Uczy mieszkańców sposobów wkradania się łaski opiekuna. Podobnie jest z wysyłaniem mieszkańców do sklepu, apteki i inne. Także szkodliwe jest korzystanie z ich pomocy w sposób, który pozostaje w sprzeczności z ustaleniami regulaminu Schroniska.

 



 
 

Nowości na naszych kanałach YouTube




 

Nasze wpisy na Facebooku

 
 
-->