Piłka nożna niczym najlepszy dźwig (Wrocław Cup 2015) |
Autorstwo / redakcja: Maciej Rajfur (Gość Niedzielny Wrocław), fot. Dariusz Dobrowolski |
poniedziałek, 06 lipca 2015 11:34 |
Gość Niedzielny (Wrocław): Zacięta rywalizacja zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet wzbudzała emocje na trybunach. Obok dwudniowego turnieju w centrum stolicy Dolnego Śląska nie można było przejść obojętnie. Mimo wielu weekendowych wydarzeń, piłkarska rywalizacja bezdomnych zwracała uwagę. Oprócz polskich drużyn wystąpili także Austriacy, Węgrzy, Rosjanie, Niemcy i Litwini. Wysoki poziom sportowy, wielkie emocje, walka do ostatniej sekundy, a przy tym atmosfera przyjaźni — to wszystko mogli zobaczyć na boisku o wymiarach 22 × 16 m wrocławscy kibice. Zwycięzcą, po wręcz koncertowej grze w finale, została drużyna reprezentacji Węgier, która pokonała w finale ekipę św. Brata Alberta z Wrocławia. Trzecie miejsce zajęli Przyjaciele, czyli reprezentanci Polski z ubiegłych lat. Międzynarodowy turniej piłkarski zorganizowało Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta · Koło Wrocławskie we współpracy z gminą Wrocław. Zwraca on uwagę nie tylko na problem bezdomności i uzależnień alkoholowych czy narkotykowych. Łamie również stereotyp osoby bezdomnej, mocno w Polsce pokutujący. — Tymi zawodami wywołujemy pozytywną konsternację społeczną, ponieważ w kraju bezdomność wciąż kojarzy się jedynie z brudem, zaniedbaniem, nieprzyjemnym zapachem, opuszczeniem i nietrzeźwością. Wrocław Cup 2015 temu zaprzecza. Bezdomność dotyka szerszej kategorii osób, które niekoniecznie przeszły cały proces degradacji. Mówimy np. o ludziach opuszczających z niczym dom dziecka czy ośrodek wychowawczy i nie mających gdzie się podziać — tłumaczy Aleksander Pindral, prezes Koła Wrocławskiego TPBA. Na boisku w środku wrocławskiego Rynku pojawili się także ludzie związani ze środowiskiem, reprezentujący różne organizacje wspierające bezdomnych i uzależnionych. Oczywiście zagrali ci, którzy tkwią w problemie, ale również tacy, którzy sobie z nim poradzili. Utrzymują dalej pozytywny kontakt z instytucjami, które im pomogły. Chcą się wciąż integrować. — Sport może pełnić rolę swoistego dźwigu dla osoby bezdomnej. Takiego, który wyciąga ją z dna. Stawia na nowo w społeczeństwie, a nie na jego skrajnym marginesie. Sport działa motywująco, o czym przekonaliśmy się, patrząc na zaangażowanie piłkarzy na boisku. Niewiele jest takich działań, które potrafią wyzwolić w tych ludziach tyle pozytywnej energii — wyjaśnia A. Pindral. — Ważne jest, aby ta mobilizacja, chęci i dobre nastawienie ujawniały się także w życiu codziennym. Piłka nożna uczy współpracy, integruje, może być początkiem zwycięskiej walki z nałogiem, problemem czy trudną sytuacją. Poszczególne organizacje starają się przełożyć cele z boiska na cele życiowe swoich podopiecznych, wykorzystując wyzwolony potencjał. Warto wiedzieć, że piłka nożna uliczna różni się od tej tradycyjnej, najbardziej znanej. Drużyny rywalizują w 4-osobowych składach z bramkarzem i trzema zawodnikami z pola. Powierzchnia boiska to 22 × 16 m. Bramki mają wymiary 4 m szerokości i 1,2 m wysokości. Mecz trwa 14 minut i podzielony jest na połowy. Na świecie organizowane są międzynarodowe mistrzostwa osób bezdomnych, w których startują także Polacy. Najbliższe odbędą się w Amsterdamie, a nasza reprezentacja — jak zapewnia jej trener — na pewno nie pojedzie tam jako "chłopiec do bicia". — W ostatnim Pucharze Świata Bezdomnych w Chile jesienią 2014 zdobyliśmy trzecie miejsce. W rankingu zajmujemy 7. miejsce na 48 ekip. Nasi zawodnicy regularnie trenują, mają profesjonalne warunki. Kadra narodowa jest dla nich szansą. Rodzi dużą mobilizację. Stawia konkretne cele — mówi Jacek Karczewski, trener reprezentacji Polski. Źródło: www.wroclaw.gosc.pl/doc/2577228.Pilka-nozna-niczym-najlepszy-dzwig
|