Listonosz św. Brata Alberta

Jeśli chcą Państwo być informowani o aktualnościach i wydarzeniach w placówkach św. Brata Alberta prowadzonych przez Koło Wrocławskie TPBA, to prosimy o wpisanie swojego adresu e-mail:

Na Wielki Post: jałmużna to najpierw spotkanie z człowiekiem
Autorstwo / redakcja: o. Józef Augustyn SJ / Życie duchowe   
środa, 13 marca 2013 16:43

o. Józef Augustyn SJ (arch. Gazeta Krakowska)Ludzie biedni przychodzą żebrać do furt klasztornych, przedsionków kościelnych, ponieważ wierzą, że w tych miejscach otrzymają wsparcie. Jednak bezdomni i ubodzy wyciągający rękę po kilka groszy oczekują nie tylko pomocy materialnej, lecz nade wszystko szacunku i współczucia.

Trzeba dzielić się z nimi codziennym chlebem, ale jeszcze ważniejsze, by okazać im zainteresowanie, akceptację. Mało jest wśród nas osób, które są zdolne podejść do żebraka, porozmawiać z nim życzliwie, zapytać, gdzie mieszka, jak żyje, co mu potrzeba, a to wydaje się takie proste i jednocześnie takie ludzkie. Żebrzący na ulicy to ludzie samotni pośród tłumów, które mijają ich obojętnie. Heroizmem wręcz wydawałoby się zaproszenie takiego człowieka do własnego domu.

Trzeba się strzec, i to bardzo, by ludzi tych nie oceniać. Nie znamy ich historii życia, osobistych i rodzinnych dramatów, które wyrzuciły ich na ulice. Wyrządzamy im krzywdę, gdy zbyt łatwo oskarżamy ich o lenistwo, nałogi, kłamstwa i inne wady czy grzechy.

Są to najczęściej osoby zagubione psychicznie, które nie radzą sobie w skomplikowanym dla nich świecie. Niewątpliwie państwo i samorządy winny troszczyć się o nich, ale z doświadczenia wiemy, że instytucja nie jest w stanie do końca wywiązać się z takiego zadania, gdy brakuje osoby życzliwej. Gdy cierpi człowiek z powodu najprostszych braków, winniśmy mu pomóc, zanim zostanie uruchomiona jakakolwiek pomoc instytucjonalna. To bowiem, co się liczy najpierw, to serce, a nie jedynie środki materialne.

Jezus zachęca nas do dawania jałmużny ubogim: "Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie" (Łk 12, 33). Jałmużna nie może być dawaniem okruszyn, które spadają ze stołu ludzi sytych i zadowolonych z życia. Winna być dzieleniem się własnym życiem z tymi, którzy potrzebują naszego wsparcia i pomocy. Dawanie biednym rzeczy winno być symbolem dawania im swojego serca. Jałmużną nie może być pozbywanie się tego, co nam zbywa. Winno być udzielaniem tego, czego ubodzy potrzebują do życia. Głodnym dajemy chleb, nagim - ubranie, chorym przynosimy umocnienie i pociechę, samotnym ofiarujemy czas, zrozpaczonym - nadzieję, smutnym - radość. Zbyt często jałmużna kojarzy się nam z groszami włożonymi w wyciągniętą rękę biedaka.

Jałmużna wymaga wrażliwego serca. Chrześcijanin winien być człowiekiem wrażliwym na każdą ludzką biedę: materialną, psychiczną, moralną, duchową. Dawanie jałmużny to najpierw spotkanie z człowiekiem, otwieranie się na niego. Autentyczna jałmużna domaga się postawy uniżenia, pokory i wewnętrznego ubóstwa. Dając jałmużnę, dzielimy się z bliźnimi jedynie tym, co sami otrzymaliśmy od Boga. Jałmużna wymaga też głębokiej świadomości, iż wszystko jest darem i łaską; darem jest zarówno to, co przyjmujemy od Boga i od ludzi, jak też to wszystko, co dajemy bliźnim, a poprzez nich samemu Bogu.

Autor jest jezuitą, rekolekcjonistą, redaktorem naczelnym "Życia Duchowego", autorem wielu książek o tematyce religijnej.

 
 

Nowości na naszych kanałach YouTube




 

Nasze wpisy na Facebooku

 
 
-->